Tak na marginesie. Gdyby kamera była na tym drugim "Wojtkowym gnieździe" to być może podziwialibyśmy czułego przyszłego tatusia, który przynosi ściółkę do gniazda, siedzi na jajach i ogólnie och i ach..
Nawet byśmy nie podejrzewali, że poza kamerą rozgrywa się porażka innej bocianicy.