Witam

Jestem tu "nowa" i od razu muszę napisać, że żałuję, iż wcześniej nie trafiam na Wasze forum. Ale do rzeczy...Moim zmartwieniem są małe bocianki, które wykluły się zaledwie miesiąc temu. Obawiam się, że nie dadzą radę odlecieć w sierpniu

W zwiazku z tym nie wiem co robić? Jak na razie obseruwuję je, po cichu licząc, że stanie się cud i maluchy szybko urosną i wszystko skonczy się szczęślwie. Pisałam już do kilku towarzystw zajmujących się ochroną bociana, ale ku mojemu zdumieniu, chyba za duzo sobie wyobrażałam, ponieważ z Warszawie odpisano mi że Pan X jest na urlopie i sprawę przekaze koledze( do dziś się nie odezwano) , natomisat w Białymstoku PTOP a dokładnie pewna pani, koniec koncem naszej rozmowy - kazała mi zostawić te boćki w spokoju. Przecież ja nie zagladam do nich, po prostu reaguję, nie chcę czekać na "ostatnią chwilę" i wolę mieć jakiś plan. W ogóle jestem zdziwiona, że nie ma konkretnych osób, które byłyby w stanie przynieśc konkretną pomoc. Pani z PTOP-u powiedziała mi, że co roku 1/4 młodych ptakow ginie podczas wędrówki , że taki bocian długo żyje i potem będzie problem , trzeba będzie się nim opiekowac kilka lat, i tym podobne :/ Nie rozumiem, czyli mam wliczyć te maleństwa w te jej zacytowane statystyki????????????? Wiem, że są azyle dla ptaków. Jednak w razie konieczności, sama tam nie wejdę, gniazdo znajduje się na słupie elektrycznym:/
Co Wy myślicie o tym wszystkim?