Nie ma już żadnych szans, by wychowali ich rodzice. Jeśli wczoraj nie było interwencji, bo rodzic się nie poddawał - rozumiem, ale dlaczego dziś nikt nie reaguje, nie potrafię pojąć. Szanse od razu po tym, gdy zorientowano się, że duży bociek się poddał, były pewnie minimalne - z sekundy na sekundę malały, ale powinno się spróbować. Są żłobki dla porzuconych lub osieroconych słoni i innych dzikich zwierząt, bo słoni jest mało na wolności. Uczy się je, by przystosowania do życia w naturalnych warunkach. Boćków też jest malutko, możnaby choć trochę pokazać dobrą wolę ich ratowania tak jak w Przygodzicach. Smutno patrzy się w tę kamerkę na śmierć i konanie, nie mogąc nic zrobić.

Ostatnio edytowano 19 maja 2010, o 10:33 przez
Pernix, łącznie edytowano 1 raz